niedziela, 18 czerwca 2017

większość

Dlaczego zawory grzybkowe nie poddają się zgubnej pogoni chciwych klientów za najniższą ceną?Bo ich korpus jest żeliwnym odlewem, a tego po prostu nie da się zrobić oszczędnie (cieńsze ścianki to więcej "braków" w trakcie produkcji), więc siłą rzeczy ma swoją wytrzymałość. tylko przecież każda armatura ma swoje "PN" - czy to kulowa, czy grzybkowa czy jakaś inna. Jest projektowana, badana i produkowana tak, żeby spełniać normy. Większość armatury kulowej to produkcja chińska. Ze wszystkim, co z tego wynika, niestety. A klienci jak to klienci, patrzą na cenę oraz na wygląd. Zawory grzybkowe niestety specjalnie urodziwe nie są, poza tym źle się kojarzą z hydraulika archaiczną. No i niestety, też bywają zawodne, po latach pakunki się wycierają, grzybki nie trzymają... Rzecz tylko w tym, że uszkodzony zawór grzybkowy to co najwyżej kapiąca z niego woda przy kręceniu bądź niemożność szczelnego zamknięcia, a nie powódź na cały dom. No i naprawa zaworu grzybkowego to prosta wymiana głowicy, do zrobienia w "5 minut", a nie zagwozdka jak zdemontować zawór kulowy wstawiony bez żadnego śrubunku w gotową instalację Czyżby nie spełniała??A to znowu zupełnie inna tematyka - które zawory są bardziej idiotoodporne. I tu się zgadzam do pewnego stopnia. Panowie! Nie zwalajcie wszystkiego na zawory kulowe. Tak jak ze wszystkim - nie należy kupować najtańszych, podobnie jest z oponami, kamerowanie instalacji wentylacji bateriami elektrycznymi, samolotami i rakietami. Ale jest jakiś powód, dla którego jego sąsiadów zawory seryjnie pękają i rozsądniej byłoby usunąć tego przyczynę, a nie zakłdać po kolei coraz mocniejszą armaturę. Ja twierdzę, że jest bardziej prawdopodobne, że winna jest sieć, a nie seria wadliwych zaworów, które wykaupili wszyscy w okolicy. W tej chwili działają one jak zawory bezpieczeństwa. Jak je wzmocnią, to rąbnie gdzie indziej. Znowu wszystkiemu winni Chińczycy. Egzekwowanie norm kończy się na firmie, która wprowadza towar do obrotu, czyli na jakiejś polskiej spółce zoo, która to importuje. A produkować to mogą nawet w Papui Nowej Gwinei. Inną sprawą jest niemożliwość w praktyce udowodnienia przyczyny pęknięcia. A poza tym wpis Jarka nie wyjaśnia, dlaczego klienci, godząc się z większym wydatkiem (bo rozumiem, że grzybkowe nie mogą być tanie), nie kupią drogich, grubych i mocnych kulowych.

zawór

Masz pewnie zawór antyskażeniowy U mnie po montażu tego zaworu przez wodociągi inastalacja pracuje z jakimiś "wstrząsami" Coś stuka, puka. To może być przyczyna niszczenia zaworów odcinających. btwcałej okolicy wywala zawory, to ja bym faktycznie podejrzewał instalację.Ta odchudzona do granic możliwości ścianka to w zasadzie wina kupujących. Kiedyś te zawory były znacznie masywniejsze. Niestety pogoń za niższą ceną tak się właśnie kończy. Większość klientów kieruje się głównie ceną a przy zaworze kulowym nie ma za bardzo pola manewru więc oszczędza się na materiale. Zgadzam się z tobą, że w miejscach narażonych na uszkodzenia mechaniczne znacznie dłużej wytrzymają tradycyjne zawory grzybkowe. Po opisie katastrof sądzę, że ciśnienie musi być wysokie, a dodatkowo pewnie raz na rok idzie w rurach tzw. uderzenie hydrauliczne. Powodów może być wiele. Zepsuty zawór zwrotny w stacji pomp, zbyt gwałtowne wyłączenie pomp i inne tego typu. Woda jest nieściśliwa, więc takie łupnięcie może sobie wędrować daleko bez większych strat i rozwala wszystko po drodze.Jest prostsza metoda - dać zawór grzybkowy, mosiężny albo nawet ocynkowany. Jak rozmroziło mi na budowie zawór kulowy, to oglądnąłem jego konstrukcję. Wniosek był oczywisty: nie ma sensu snuć teorii spiskowych o uderzeniach hydraulicznych itp. Każde urządzenie powinno być obliczone na takie przeciążenia, a na stacjach hydroforowych jest z reguły kilka stopni zabezpieczeń - chociażby tylko po to, żeby nie płacić odszkodowań za firmy ubezpieczeniowe, które tylko czyhają na taką okazję. Rzeczony zawór kulowy po bliższym oglądzie trafił w koszu i został zastąpiony typowym zaworem grzybkowym. Trafił się kolejny przypadek awarii, ale tym razem zawór grzybkowy przeżył, a diabli wzięli następny kulowy. Od tej pory wystrzegam się tego "szajsu". Wystarczy spojrzeć na jego odchudzoną do granic absurdu konstrukcję, żeby stwierdzić, w którym miejscu pęknie (i jest to tylko kwestia czasu). Ja mam wpuszczoną rurę od wody do garażu i tam będzie wodomierz. Chcę mieć to na widoku. Zawór nie strzeli od razu wiec w razie czego jest czas na naprawę. W domu w którym mieszkam wodomierz jest w piwnicy i są zawory kulowe chyba ze 20 lat i nigdy nie było awarii.

niezawodnie

Panowie z wodociągów, którzy wymieniali mi zawór musieli zakręcić wodę w takim miejscu, że wody nie było w kilku wsiach oddalonych nawet o 10 km... W dodatku trzeba było odkręcić hydrant w zagłębieniu terenu, żeby spuścić z wodociągu wodę... Oczywiście są zasuwy, które pozwoliłyby na odcięcie tylko kawałka ulicy... Ale skoro ich nie użyli, to pewnie są w takim samym stanie jak ta moja indywidualna. W dodatku podobno 90% zasuw w terenie nie działa, tzn. ma to samo, co moja.Temat stary, ale dorzucę moje doświadczenia. W 2008 wybudowaliśmy dom, przyłącze jest w studzience, bo kupując działkę wybraliśmy uzbrojoną -czyli woda + prąd. Do 2014r mieliśmy już 4 (CZTERY) awarie zaworów w studzience wodomierzowej (po prostu pękają) i tylko jedna awaria była zimą. Pierwsza awaria - pękł zawór przed wodomierzem, pokrywa od studzienki była przykręcona tak jak powinna być, pod nią jest styropian, nazbierało się wody tyle, że WYRWAŁO całą studzienkę z ziemi i zdewastowało pół trawnika przed domem, woda się lała przez kilka godzin, wypłukało dziurę jak po bombie (nie było nikogo w domu, a sąsiedzi daleko mieszkają, przyjechały wodociągi, wykonali naprawę na swój koszt, inspekcja kanalizacji kamerą powiedzieli, że były montowane góxxxne zawory to wymienili od razu obydwa. Studzienkę sam porządnie zamontowałem, doprowadziłem ogród do porządku i... nacieszyłem się tym około roku. Dokładnie taka sama awaria, tym razem pękł zawór ZA wodomierzem i znów wyrwało studzienkę z ziemi, przyjechali wymienili zawór -nic nie płaciłem bo od poprzedniej naprawy minęło około 10 miesięcy i zrobiłem im aferę, że zażądam zwrotu kosztu doprowadzenia posesji do stanu sprzed awarii -zniszczony trawnik, klomby itp. Tym razem po doprowadzeniu wszystkiego do porządku NIE przykręcałem pokrywy od studzienki i dobrze bo po ok. 1,5 roku znów pęknięty zawór i znów wymiana w ramach reklamacji znów nie płaciłem z monterami się już znamy -jesteśmy na "ty", żeby było śmieszniej dzisiaj znów mi rozwaliło zawór na szczęście/nieszczęście za wodomierzem czyli mogłem odciąć wodę i teraz się zastanawiam jakie tam zawory zamontować może jakieś plastikowe, albo zasuwy? Dwie ostatnie naprawy mówili, że montują jakieś porządne zawory, które mają chyba 5 czy 10 lat gwarancji producenta i co? taki sam szajs jak zawory za 5zł z marketu. Za każdym razem naprawę wykonuje ekipa wodociągów, więc jest zrobiona zgodnie ze sztuką, już nawet sam sprawdzałem czy przypadkiem nie ma tam za dużych naprężeń itp. i wszystko jest ok, po prostu u nas coś jest z instalacją ... na sąsiednich posesjach też pękają i się śmiejemy, że trzeba z tym żyć. Wymienili stary zawór na niezawodny zwykły ŻELIWNY GRZYBKOWY ZAWÓR chyba z mosiężną głowicą, a nie jakiś kulowy szajs. Nie neguję sensowności stosowania kulowych zaworów, mają wiele zalet. Ale na litość Boską, nie najtańsze co się napatoczy w markecie i nie wszędzie, gdzie się da. Oczywiście po naciskach rozkopano też teren i wymieniono starą zasuwę na nową. Z resztą to było konieczne, bo woda ledwo się z niej sączyła. Także jako główny zawór polecam wyłącznie tradycyjny, bo w zasadzie nie da się go zepsuć. A jak cieknie, to się wymienia uszczelkę/głowicę i po sprawie. Oczywiście kulowe mogą pękać z powodu naprężeń, bo są dość delikatne (bardzo cienkie ścianki), ale tych się nie da uniknąć. Oprócz tego wymieniłem juz 2 kulowe zaworki od baterii - to samo - pęknięte... I teraz proszę sobie wyobrazić co się dzieje w takiej sytuacji (uszkodzenia głównego zaworu) zakładając, że zasuwa nie działa? Powódź w domu... W studzience jednak bezpieczniej. Ewentualnie warto sobie zrobić swoją indywidualną zasuwę zamiast studzienki. Tylko nie najtańszą. Zawsze to prawdopodobieństwo, że nie zadziała jest mniejsze

instalator

Jak jest w studzience po za posesja to moga sobie go odczytac kiedy chca nawet jak Cie nie ma w domu. Jak masz w domu, to zeby Ci go odczytali musisz byc w domu. U mnie zaklad wodociagowy jest na tyle cywilizowany ze jak zadzownie do nich, to przyjma podany w ten sposob stan licznika i wysla fakture. Budowa studzienki to koszty. Jak teren jest bardzo mokry koszty moga byc solidne.Ale podawanie stanu licznika przez telefon, to obecnie chyba standard. Mojego licznika (w domu jest) w każdym razie żaden inkasent jeszcze nie oglądał od czasów jego odebrania przez Wodociągi.A ja mialem miec licznik w domu i zrezygnowalem, zrobilem sobie wlasnie w studzience, fak ze to dodatkowy koszt 550zl ale jest ocieplona z szczelna klapa i nic tam sie nie nakurzy na liczni, zawory odcinajace tez sa tam w razie awarji zaworu czy licznika nie zaleje domu tylko wywali wode na dworze.Nie uwazam ten zawor na szczegulnie narazony ale pomysl sam, jak mi walnie wezyk lub jakis zaworek na instalacji to zakrecasz glowny tak, a jak ci walnie glowny zawor np w zimie i wode z rurociagu masz doprowadzona pezposrednio do domu, to ci zaleje dom i nie bedziesz mial gdzie zakrecic tej wody, chyba ze po drodze rurociogu masz zasuwe prywatna to tez dodatkowy koszt, tez mi proponowal zasowe instalator, ale dolozylem kasy kupilem studzienke kompletna z zaworami, dwa odcinajace i antyskazeniowy, instalator ma tyko zalozyc licznik, do domu ze studzienki wchodzi rura 32 i tez jest trzeci zawor odcinajacy 3\4 w piwnicy, reduktor cisnienia z filtrem honeywell i dalej instalacja domowa. Licznik w domu to licznik w domu. Bezpieczny, łatwy do sprawdzenia. A licznik w studzience to rozwiązanie po pierwsze droższe o koszt studzienki, po drugie uciążliwe w eksploatacji - studzienka bywa zalana, bywa w niej ciemno, licznik bywa, że jest brudny i nie widać na nim cyferek. Oczywiście, można wziąć latarkę, lepsze okulary, do licznika można sięgnąć mopem na kiju i go przetrzeć. Ktoś na forum kiedyś pisał, że "to proste", on bierze aparat fotograficzny i robi licznikowi zdjęcie, dzięki zoomowi i lampie błyskowej wszystko potem widzi. I super. Ale nie prościej mieć po prostu licznik w domu, jeśli tylko jest taka możliwość? nowe fakty w sprawie - jeśli chcę mieć wodomierz w domu muszę puścić inst od studzienki wokół całego domu (w ogrodzie) bo jeśli chciałbym "na skróty" to rura by szła pod betonowym dojściem do domu i podjazdem garażu a takich instalacji podobno wodociągi nie lubią (trudny dostęp w razie awarii) - spotkaliście się z czymś takim ? Otóż jakieś 10 lat temu był w mojej wsi robiony wodociąg. Oczywiście był przetarg, i jak to w Polsce - wybrano najtańszą ofertę. I ta najtańsza oferta oczywiście odbiła się na jakości wykonania. A dokładniej zaworów, zasuw itd. no bo rura to rura, wielkiego wyboru nie ma. Właśnie zaczyna to wyłazić. Już 2 domy w niedalekim sąsiedztwie miały wypełnione wodą suteryny pod nieobecność domowników. Dały o sobie znać główne zawory (ten pierwszy zaraz przy wejściu rury do domu). Po prostu pękły. To samo było u mnie. Z tym, że w porę to zauważyłem. Po prostu, pewnego razu podczas zakręcania wody z powodu manipulacji w instalacji zauważyłem, że gdy dźwignia była w pośredniej pozycji pomiędzy zakręconym a odkręconym gdzieś w połowie zaworu lała się ze szczeliny woda i to bardzo mocno! Po prostu zawór był pęknięty. Ale to nie wszystko. Żeby wymienić ten zawór trzeba zakręcić zasuwę wodociągową na głównej nitce. Oczywiście zasuwa niby dała się zakręcić, ale tak na prawdę to zakręciła się tylko częściowo. A potem się nie dało jej odkręcić z powrotem.

niedziela, 29 stycznia 2017

podłączenie

Kupiłem w styczniu dom na malej wiosce obok opola gdzie jest plan zagospodarowania . Dom jako jedyny z powodu braku zgody poprzedniego właściciela nie został podpięty do kanalizacja. obecnie staram się ja podpiąć lub szukam jakiej alternatywy dla rozwiązania tego problemu . Generalny problem tkwi w kosztach w zakładzie wodociągów i kanalizacji powiedziano mi ze koszt podpięcia będzie wynosi około 20-30 tysięcy co mnie przeraziło . Artykuł 5 ust. 1 pkt 2 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach stanowi, że właściciele nieruchomości zapewniają utrzymanie czystości i porządku przez: przyłączenie nieruchomości do istniejącej sieci kanalizacyjnej lub, w przypadku gdy budowa sieci kanalizacyjnej jest technicznie lub ekonomicznie nieuzasadniona, wyposażenie nieruchomości w zbiornik bezodpływowy nieczystości ciekłych, lub w przydomową oczyszczalnię ścieków bytowych spełniające wymagania określone w przepisach odrębnych; przyłączenie nieruchomości do sieci kanalizacyjnej nie jest obowiązkowe, jeżeli nieruchomość jest wyposażona w przydomową oczyszczalnię ścieków spełniającą wymagania określone w przepisach odrębnych. Jeżeli obowiązek ten ciąży na właścicielu, to a contrario nie może on obciążać organu, czy też innego podmiotu administrującego. Zgodnie z art. 5 ust. 7 w przypadku stwierdzenia niewykonania obowiązków, o których mowa w ust. 14, wójt (burmistrz, prezydent miasta) wydaje decyzję nakazującą zrealizowanie obowiązku. Kto nie wykonuje obowiązków wymienionych w art. 5 ust. 1, podlega karze grzywny, a postępowanie w sprawie toczy się według przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia (art. 10 ust. 2 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach).

Z przywołanego przepisu wynika zasada, iż nieczystości ciekłe powstające w gospodarstwie domowym na danej nieruchomości powinny być odprowadzane do kanalizacji sanitarnej. Wyjątkowo, gdy budowa sieci kanalizacyjnej jest technicznie lub ekonomicznie nieuzasadniona, nieruchomość winna być wyposażona w zbiornik bezodpływowy nieczystości ciekłych lub przydomową oczyszczalnię ścieków. Jeżeli nieruchomość została wyposażona w przydomową oczyszczalnię ścieków przed wybudowaniem sieci kanalizacji sanitarnej, obowiązek przyłączenia nie powstaje.

Zasady odprowadzania i oczyszczania ścieków reguluje ustawa z dnia 7 czerwca 2001 r. o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków (tekst jedn.: Dz. U. z 2006 r. Nr 123, poz. 858 ze zm.). Zgodnie z art. 2 pkt 7 tej ustawy sieć stanowią przewody wodociągowe lub kanalizacyjne wraz z uzbrojeniem i urządzeniami, którymi jest dostarczana woda lub którymi są odprowadzane ścieki, będące w posiadaniu przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego. Artykuł 6 ust. 1 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków stanowi, iż odprowadzanie ścieków odbywa się na podstawie pisemnej umowy o odprowadzanie ścieków zawartej między przedsiębiorstwem wodociągowo-kanalizacyjnym a odbiorcą usług. Z unormowania art. 9 ust. 1 tej ustawy wynika zakaz wprowadzania ścieków bytowych i ścieków przemysłowych do urządzeń kanalizacyjnych przeznaczonych do odprowadzania wód opadowych, a także wprowadzania ścieków opadowych i wód drenażowych do kanalizacji sanitarnej. Ustępy 4, 4a i 6 art. 28 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków przewidują, iż ten, kto bez uprzedniego zawarcia umowy, o której mowa w art. 6 ust. 1, wprowadza ścieki do urządzeń kanalizacyjnych bądź nie stosuje się do zakazu wynikającego z art. 9 ust. 1, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny do 10.000 zł wymierzanej na podstawie przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.

W sytuacji gdy gmina, realizując wynikający z art. 7 ust. 1 pkt 3 ustawy o samorządzie gminnym obowiązek dotyczący zaspokajania zbiorowych potrzeb wspólnoty w zakresie budowy kanalizacji, usuwania i oczyszczania ścieków komunalnych, wybuduje sieć kanalizacji sanitarnej, powstaje po stronie właścicieli nieruchomości obowiązek podłączenia się do tej sieci łącznie z kosztami tego podłączenia. Obowiązek budowy kanalizacji dotyczy bowiem wybudowania i doprowadzenia sieci do nieruchomości. Kwestia przyłącza, tj. połączenia sieci z budynkiem, pozostaje po stronie właściciela nieruchomości.

Koszty związane z wykonaniem obowiązku podłączenia nieruchomości do sieci kanalizacji sanitarnej nie podlega regulacji decyzją wydaną na podstawie art. 5 ust. 7 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. W tym zakresie wszystkie wątpliwości rozstrzyga art. 15 ust. 2 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, który stanowi, iż realizację budowy przyłączy do sieci oraz studni wodomierzowej, pomieszczenia przewidzianego do lokalizacji wodomierza głównego i urządzenia pomiarowego zapewnia na własny koszt osoba ubiegająca się o przyłączenie nieruchomości do sieci. Przewidziany w tym przepisie obowiązek wykonania przyłączy do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej nie oznacza jednak obowiązku osoby ubiegającej się o przyłączenie partycypowania w kosztach budowy tych sieci. Jedyną formą uczestnictwa finansowego właścicieli nieruchomości w budowie urządzeń infrastruktury technicznej, w tym zakładania instalacji wodociągowych i kanalizacyjnych, jest wnoszenie na rzecz gminy opłat adiacenckich.Fakt faktem gmina informowała mnie ze te koszty zwraca ale w okresie do 3 lat :shock: . Mam ograniczony budżet i zastanawiam się jak to zorganizować aby mieć kanalizacje . Z powodu planu zagospodarowania oczyszczalnia lub szambo nie wchodzą w grę przynajmniej tak mi urzędnicy powiedzieli . Podobno wójt mało kiedy wyraża zgody na to .I myślę co z tym fantem zrobić . Bo co mogę poradzić ze nie mam takich pieniędzy aby je zamrozić na okres do 3 lat ? A koszt jak na przeciętnego polaka spory . Prosił bym jeśli macie jakieś podobne doświadczenia lub informacje o poradę .

wodociąg

W związku z otrzymanym od Państwa kosztorysem wykonania przyłącza wodociągowego PE40 i przyłącza kanalizacyjnego DN 160 w za wykonanie w/w przyłączy  przez Państwa przedsiębiorstwo, pozwolę sobie zwrócić parę uwag mających wpływ na kwotę do zapłaty za wykonaną usługę. Niewątpliwie mało profesjonalnym zachowaniem z Państwa strony była odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie o koszt wykonania przyłącza przed podpisaniem zlecenia usługi. W odpowiedzi uzyskałem informację, iż Państwa firma nie jest w stanie ( nie praktykuje ) dokonania przybliżonej wyceny zleconej usługi. Nadmienię że dostarczyłem kompletny szczegółowy projekt wykonania przyłączy opracowany  z którego domyślam się można było dokonać wstępnego kosztorysu usługi. KNNR 1 KNNR 4 (dawniej KNR-01 02 czy 2-15)są ustalane przez Wacetob a ich stosowanie bylo kiedyś objęte ustawą o kosztorysowaniu robót budowlanych.Natomiast po obaleniu tej ustawy ich stosowanie stało się normą w zamówieniach publicznych a pod takie podchodza instytucje państwowe.
Co do walki o pieniądze pogadaj z panem od projektu przyłacza - pewnie wiemy wspólnie o kogo chodzi W tym momencie czuje się jako osoba wprowadzona w błąd – zważywszy na sytuację jaka zaistniała – Państwo jaka przedsiębiorstwo specjalistyczne powinniście być w stanie dokonać kosztorysu przedwykonawczego, który określałby na podstawie projektu koszt usługi z jakim powinienem się liczyć zlecając Państwu wykonanie przyłączy.
Po otrzymaniu od Państwa faktury i kosztorysu – skontaktowałem się Inspektorem Nadzoru Budowlanego  jak również z firmami zajmującymi się kosztorysowaniem i usługami z Państwa branży – po przedstawieniu mojej sytuacji uzyskałem informację, że powinienem od Państwa otrzymać kosztorys przedwykonawczy z przybliżoną wartością usługi. Tak bynajmniej jest praktykowane w w/w instytucjach i uznawane za uczciwe podejście do potencjalnego klienta. Wiadomym jest że w trakcie robót mogą powstać utrudnienia i dodatkowe problemy które nie zostały ujęte w projekcie wykonania przyłączy a mające wpływ na końcową wartość usługi. W moim przypadku jednak sprawa była jasna i klarowna – brak jakichkolwiek niespodziewanych utrudnień , a wręcz przeciwnie – z mojej strony Państwa ekipa miała przygotowane miejsce pracy i wykonane część roboty. KNNR 1 KNNR 4 (dawniej KNR-01 02 czy 2-15)są ustalane przez Wacetob a ich stosowanie bylo kiedyś objęte ustawą o kosztorysowaniu robót budowlanych.Natomiast po obaleniu tej ustawy ich stosowanie stało się normą w zamówieniach publicznych a pod takie podchodza instytucje państwowe.
Co do walki o pieniądze pogadaj z panem od projektu przyłacza - pewnie wiemy wspólnie o kogo chodzi W przypadku instalacji wodociągowej zakupiony był już przewód wody pitnej PE40, który był już przeprowadzony pod ławą fundamentową i wyprowadzony ( zakopany ) poza obrys budynku na odległość około 3 metrów z uwagi na ograniczoną giętkość tego przewodu. W związku z powyższym długość przewodu do podłączenia przez Państwa ekipę do wodociągu miejskiego wyniosła 45 metrów a nie 49 jak w kosztorysie, który de facto został domniemywam wykonany w oparciu o projekt przyłącza dostarczony przeze mnie a nie w oparciu o stan faktyczny. W tym miejscu nasuwa się pytanie dlaczego wiec nie można było dokonać wyceny kosztorysowej przed usługą i poinformować mnie o możliwych kosztach. Rozumiem że nie jesteście Państwo zmuszeni prawnie do takiej praktyki – jednakże było by to bardziej etyczne i profesjonalne podejście tak specjalistycznej instytucji jaką jesteście do klienta. Nie ukrywam że po otrzymaniu takiego kosztorysu prawdopodobnie nie zdecydowałbym się na usługę z Państwa strony i wykonałbym przyłącze przez firmę prywatną. Państwo uczestniczylibyście jedynie podczas dokonywania przyłącza wodociągowego jak jest to uwarunkowane prawnie i ewentualnie prowadzilibyście nadzór nad wykonaniem studzienki kanalizacyjnej. Niemniej jednak po analizie kosztów wyszłaby zdecydowanie mniejsza łączna kwota do zapłaty za kompletne przyłącze. Mam nadzieję że jesteście Państwo w stanie zrozumieć moje oburzenie w związku z umyślnym wprowadzeniem mnie w błąd informując, że nie jesteście w stanie dokonać kosztorysu przedwykonawczego.
Wracając do zakwestionowanego kosztorysu pragnę nadmienić iż stan faktyczny ( czyli czas wykonywania usługi i praca maszyn ) nie miał pokrycia w kosztorysie . w osobie zleceniodawcy, w przebiegu robót, podczas których było wykonywane przyłącze kanalizacyjne. Z ułatwień z mojej strony dla ekipy o których wspominałem wcześniej mogę nadmienić: przygotowanie ekipie miejsca pracy i zabezpieczenie ich w dostęp do wody, prądu, jak również udostępnienie betoniarki do przygotowywania zaprawy do murowania. Niewątpliwie praca państwa ekipy trwałaby dłużej jeżeliby mieli przygotowywać zaprawę ręcznie w 10-cio litrowych wiaderkach jakimi dysponowali. W związku z przyłączem kanalizacyjnym był przygotowany przepust w ścianie fundamentowej na wprowadzenie rury kanalizacyjnej. Pozostało jedynie wyciąć otwór w izolacji ( styropian ) na właściwej wysokości otworu. Teren pod wykop kanalizacyjny nie był w żaden sposób uzbrojony w ewentualne utrudnienia. Stan faktyczny prac podczas wykonywania tego przyłącza wyglądał następująco. Ekipa pracowników w liczbie 3 osób pracowała od godziny około 9:00 do godziny około 12:30 ( z przerwami na kawę ) w trakcie której wykonano kompletne przyłącze kanalizacyjne – wykopanie ręczne niecałych 3 metrów wykopu głębokości około 50-90 cm pod rurę kanalizacyjną DN 160 oraz okręgu pod studzienkę kanalizacyjną fi 800 wys. 50 cm na istniejącej rurze kanalizacyjnej. W kosztorysie ujęte są również koszta sprzętu, który faktycznie nie uczestniczył w wykonywaniu wykopu. Jedyną praca sprzętu było dostarczenie kręgu studzienki , płyty przejściowej oraz włazu kanalizacyjnego żeliwnego na łyżce koparko- ładowarki oraz umiejscowienie w/w materiałów w przygotowanym ręcznie wykopie. Reasumując trwało to jakieś 5 minut pracy sprzętu ciężkiego, nie licząc dojazdu którego nie kwestionuję. Poprzez pozostałą część czasu przebywania koparki na terenie robót maszyna była nazwijmy to serwisowana przez operatora i nie uczestniczyła w robotach ziemnych. Reasumując praca została wykonana w sposób nieadekwatny do przedstawionego w kosztorysie – trwała zdecydowanie krócej. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do materiałów użytych w wykonanym przyłączu oraz ich cen – chociaż inspektor nadzoru budowlanego we Wrocławiu po analizie tego kosztorysu uznał 20% koszt zakupu za dość wygórowane. Jest to według mnie wartość pomijalna i do zaakceptowania. Zastrzeżenia budzi jedynie czas wykonywania robót liczony w r-g – dla przykładu 20,2 godzin wg kosztorysu trwało osadzenia 1 kręgu w wykopie na głębokość około 1,5m od poziomu terenu . Tak samo kwestia transportu kręgów która wg kosztorysu była realizowana samochodem skrzyniowym i kosztowała około 170 zł – a faktycznie materiał przyjechał na łyżce koparki. Uwidacznia się tu zjawisko dublowania kosztów , które mam nadzieję na moja korzyść wyłapałem będąc osobiście podczas wykonywania przyłącza. Zasypywanie studzienki również realizowane było ręcznie.
W związku z przyłączem wodociągowym wykonywanym w dniu  podczas którego z przyczyn zawodowych nie mogłem uczestniczyć – pragnę zwrócić uwagę na kwestię czasu wykonania tego przyłącza z informacją zawartą w kosztorysie. Pragnę nadmienić, iż możliwe było wykonanie obu przyłączy w ciągu jednego dnia i tym samym ograniczenia kosztów robót – transportu sprzętu i maszyn . Te kwestie pozostawiam jednak bez komentarza nie wnikając w politykę firmy i logistykę pracy. Z relacji świadków wiem iż prace przy wykonywaniu przyłącza wodociągowego nie natrafiły na nieprzewidziane utrudnienie i również zakończyły się około godziny 13:00. Praca koparki jak i ludzi wykonujących wykop pod przewód wody pitnej przebiegała szybko i bezproblemowo – wszelkie kolizje z mediami były przewidziane w projekcie i nie zostały uszkodzone. Według informacji od świadków wykonywanych prac wykop był realizowany przez koparkę ( operatora ) oraz 3 do 4 pracowników dokonujących wykopu ręcznego w newralgicznych miejscach ( kolizji z mediami ) De facto wyglądało to następująco – jeden człowiek kopie a reszta się przygląda. Rozumiem że jest to praca gdzie pracownik musi mieć przerwę i czas wykonania się wydłuża jednak czas wykonania wykopu przez pracownika ręcznie uwzględniony w kosztorysie w postaci 46 r-g nawet dzielony na 4 pracowników pracujących jednocześnie daje ponad 11 godzin pracy przypadający na jednego pracownika . Rozumiem że może być to realne w terenie skalno – górzystym gdzie praca jest prowadzona przy pomocy kilofów i młotów do rozkuwania głazów a nie w terenie miejskim gdzie wykop był realizowany bezproblemowo. Dziwi mnie również czas ułożenia przewodu wody pitnej w wykonanym wykopie, który jest oszacowany w kosztorysie na wartość 14.5 r-g. Sam będąc nawet osobą nie mającą pojęcia o robotach ziemnych ta czynność zajęłaby nie więcej jak 10 minut. Zasypywanie wykopu ręcznie trwające 7 godzin też jest wartością zastanawiającą. Czas spycharki na w/w czynność trwającą około 0.7 godziny uważam za jak najbardziej adekwatną do stanu faktycznego i nie mam zastrzeżeń. Zastanawiające są też wartości materiałów ujęcie w częściach ułamkowych jak np. kształtki PE w szt. 2.425. Dlaczego nie jest wyszczególnione dokładnie to co zostało zużyte w wykonanym przyłączu - wnioskuje że zostały wpisane wartości uśrednione. Rozumiem że są określone normy na wykonanie danych czynności i wartości sprzętu jak i materiałów użytych w realizowanym zleceniu , jednakże etycznym i profesjonalnym zachowaniem powinno być dokonanie wyceny usługi zgodnie ze stanem faktycznym a nie powstawianie norm w tabelki i tak sporządzanie kosztorysu – bo skoro to byłoby punktem wyjścia do wyceny usługi to dlaczego nie przedstawiono mi tego przed zleceniem ? Znając koszty roboczogodzin pracowników fizycznych jak i również koszt najmu sprzętu ciężkiego na rejonie Wołowa, byłem w stanie oszacować mniej więcej koszt przyłącza za pośrednictwem innej firmy prywatnej. Zdecydowałem się na Państwa usługę z uwagi na domniemywany zbliżony koszt usługi w stosunku do konkurencji , stawiając na Państwa doświadczenie i rzetelność w wykonywaniu powierzonych zadań, jak również uwarunkowany prawnie na podstawie uchwały Rady Miejskiej  nadzór na przyłączeniem do urządzeń kanalizacyjnych oraz oraz wodociągowych.
W związku z w/w w sposób dość obrazowy i może w Państwa odczuciu przesadzonym, opisem realizacji zleconej usługi , uprzejmie proszę o przeanalizowanie powyższej sytuacji która już zaistniała. Kwestia reklamacji nie wchodzi tu w rachubę – nie jest to produkt lub usługa którą można zwrócić w zagwarantowanym prawnie czasie. Zleciłem wykonanie przyłaczy wody i kanalizacji - przeds. wod-kan sp zo.o. - czyli właścicielowi wodociągów i kanalizacji w moim mieście - prz pierwszej rozmowie zapytani o cene wukonania przyłącza powiedzieli że nie sa w stanie dokonać kosztorysu przed wykonaniem pracy - choć oczywiści projekt im dostarczyłem ( za który zapłaciłem 650 zł ) - naiwny i pełen zaufania do niejako gminnej instytucji podpisałem zlecenie wykonania przyłącza - znając ceny za robociznę i materiały zakładałem że faktura przyjdzie na kwote max około 3000zł . do wykonania było:
kanaliza - 1 zakopana rura pcv 160mm 3metrowa i budowa przykanalika na odącej przez moja działkę kanalizacji - czyli pare cegieł , zaprawy , 1 krąg betonowy fi 800 50 cm wysokości na to pokrywa redukcyjna betonowa i właz żeliwny typu ciężkiego bo znajduje się na lini podjazdu do garażu.
woda to 45 metrów wykopu i ułożenia mojej rury pe40 , nawiertka do wodociągu żeliwnego
wodociągi tłumaczyły mi niemożnośc wyceny przed robotą mogącymi pojawić się utrudnieniami podczas prac - takowe jednak nie miały miejsca wystąpić i nie wystąpiły . Kosztorys powykonawczy zrobili w oparcie o dostarczony wcześniej projekt i jak oni to nazwali ich normy - robiony w programie norma3Uprzejmie proszę o przychylne spojrzenie na moja prośbę i korektę kosztorysu tak, aby przedstawiał on faktycznie dokonaną usługę a nie wartości uśrednione wstawione w program do kosztorysowania na podstawie sztywnych norm i projektu przyłącza nie uwzględniając stanu faktycznego. Mam nadzieję że potraktujecie Państwo moją prośbę w sposób satysfakcjonujący obie strony, wykazując się profesjonalizmem i zrozumieniem postawy zleceniodawcy dla którego kwota faktury jest kwotą dość znaczną i mającą spore znaczenie w kosztach uzbrojenia terenu w media pod budowę domu jednorodzinnego finansowanego z kredytu bankowego.