niedziela, 18 czerwca 2017
niezawodnie
Panowie z wodociągów, którzy wymieniali mi zawór musieli zakręcić wodę w takim miejscu, że wody nie było w kilku wsiach oddalonych nawet o 10 km... W dodatku trzeba było odkręcić hydrant w zagłębieniu terenu, żeby spuścić z wodociągu wodę...
Oczywiście są zasuwy, które pozwoliłyby na odcięcie tylko kawałka ulicy... Ale skoro ich nie użyli, to pewnie są w takim samym stanie jak ta moja indywidualna. W dodatku podobno 90% zasuw w terenie nie działa, tzn. ma to samo, co moja.Temat stary, ale dorzucę moje doświadczenia. W 2008 wybudowaliśmy dom, przyłącze jest w studzience, bo kupując działkę wybraliśmy uzbrojoną -czyli woda + prąd.
Do 2014r mieliśmy już 4 (CZTERY) awarie zaworów w studzience wodomierzowej (po prostu pękają) i tylko jedna awaria była zimą. Pierwsza awaria - pękł zawór przed wodomierzem, pokrywa od studzienki była przykręcona tak jak powinna być, pod nią jest styropian, nazbierało się wody tyle, że WYRWAŁO całą studzienkę z ziemi i zdewastowało pół trawnika przed domem, woda się lała przez kilka godzin, wypłukało dziurę jak po bombie (nie było nikogo w domu, a sąsiedzi daleko mieszkają, przyjechały wodociągi, wykonali naprawę na swój koszt, inspekcja kanalizacji kamerą powiedzieli, że były montowane góxxxne zawory to wymienili od razu obydwa. Studzienkę sam porządnie zamontowałem, doprowadziłem ogród do porządku i... nacieszyłem się tym około roku. Dokładnie taka sama awaria, tym razem pękł zawór ZA wodomierzem i znów wyrwało studzienkę z ziemi, przyjechali wymienili zawór -nic nie płaciłem bo od poprzedniej naprawy minęło około 10 miesięcy i zrobiłem im aferę, że zażądam zwrotu kosztu doprowadzenia posesji do stanu sprzed awarii -zniszczony trawnik, klomby itp. Tym razem po doprowadzeniu wszystkiego do porządku NIE przykręcałem pokrywy od studzienki i dobrze bo po ok. 1,5 roku znów pęknięty zawór i znów wymiana w ramach reklamacji znów nie płaciłem z monterami się już znamy -jesteśmy na "ty", żeby było śmieszniej dzisiaj znów mi rozwaliło zawór na szczęście/nieszczęście za wodomierzem czyli mogłem odciąć wodę i teraz się zastanawiam jakie tam zawory zamontować może jakieś plastikowe, albo zasuwy? Dwie ostatnie naprawy mówili, że montują jakieś porządne zawory, które mają chyba 5 czy 10 lat gwarancji producenta i co? taki sam szajs jak zawory za 5zł z marketu. Za każdym razem naprawę wykonuje ekipa wodociągów, więc jest zrobiona zgodnie ze sztuką, już nawet sam sprawdzałem czy przypadkiem nie ma tam za dużych naprężeń itp. i wszystko jest ok, po prostu u nas coś jest z instalacją ... na sąsiednich posesjach też pękają i się śmiejemy, że trzeba z tym żyć.
Wymienili stary zawór na niezawodny zwykły ŻELIWNY GRZYBKOWY ZAWÓR chyba z mosiężną głowicą, a nie jakiś kulowy szajs. Nie neguję sensowności stosowania kulowych zaworów, mają wiele zalet. Ale na litość Boską, nie najtańsze co się napatoczy w markecie i nie wszędzie, gdzie się da.
Oczywiście po naciskach rozkopano też teren i wymieniono starą zasuwę na nową. Z resztą to było konieczne, bo woda ledwo się z niej sączyła.
Także jako główny zawór polecam wyłącznie tradycyjny, bo w zasadzie nie da się go zepsuć. A jak cieknie, to się wymienia uszczelkę/głowicę i po sprawie.
Oczywiście kulowe mogą pękać z powodu naprężeń, bo są dość delikatne (bardzo cienkie ścianki), ale tych się nie da uniknąć. Oprócz tego wymieniłem juz 2 kulowe zaworki od baterii - to samo - pęknięte...
I teraz proszę sobie wyobrazić co się dzieje w takiej sytuacji (uszkodzenia głównego zaworu) zakładając, że zasuwa nie działa? Powódź w domu... W studzience jednak bezpieczniej.
Ewentualnie warto sobie zrobić swoją indywidualną zasuwę zamiast studzienki. Tylko nie najtańszą. Zawsze to prawdopodobieństwo, że nie zadziała jest mniejsze
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz